Co znaczy ROZŁAM W BARZE... BIAŁOSZEWSKIEGO:
Od tomu Mylne wzruszenia (1961), z którego pochodzi ten wiersz, Białoszewski realista przyjmuje rolę poety reportera. Słucha mowy zwyczajnych ludzi, zapisuje "donosy z rzeczywistości" przekazuje to, o czym "donosi sama rzeczywistość".
Podmiot wiersza tak mówi (swobodnie, kolokwialnie), Iż ulegamy iluzji "autentyku", (jakby autor spisywał głos z taśmy magnetofonowej). Ingerencja poety ogranicza się do wyboru i zapisu "cytatu z rzeczywistości". Taka strategia artystyczna zaciera podział rodzajowy (na poezję, prozę, dramat).
Rozłam w barze mlecznym z niespodziewaniem - "żywa", spontaniczna stosunek świadka konfliktu, który podzielił "kolejkowiczów" na dwa obozy - ma cechy monodramu, jest partyturą do wykonania scenicznego. Mówiący nadużywa powtórzeń, w szczególności zaimków: "on", "ona", "druga", "ze mną", "za mną" (charakterystyka postaci ogranicza się do ich działań, pomija jakości różnicujące, na przykład tuszę, ubiór, kolor włosów), jakby mówił ciałem, wymachiwał ręką (zastosowaniu zaimków wskazujących zazwyczaj towarzyszą odpowiednie czyny "kierunkowe").
Podmiot opowiada treściwie (precyzyjny zarys sytuacji) i rzeczowo (dba o konkrety: spora sala na pierwszym piętrze, czwarta godzina). Opierając się na tego, co i jak mówi, łatwo określić jego kondycję socjalną. To typowy bohater "peryferii" Białoszewskiego: człowiek prosty (nie inteligent), trochę lump, trochę oryginał, mający w pogardzie formalnie uznane wzory życia. Język (mentalność) lokuje go na obrzeżach kulturowego "centrum". Nie dorastanie do "form dojrzałych", przyjętych poprzez ogół, kompensują językowe innowacje (na przykład "pokazuje kółko na czole na drugą", "słupek mleka"). Mowa kaleka indywidualizuje, wyodrębnia, odznacza spośród tych, którzy mówią prawidłowo (jak przewarzająca część).
W wypowiedzi naszego bohatera błędy językowe mają urok myślowych skrótów, w nich widać oryginalną, indywidualną inicjatywę "referenta": "ogląda makaron po cenniku" (sprawdza w cenniku ile kosztuje porcja makaronu), "nie je nic tutejszego" (nie je tego, co podają w barze), "zabrakło do makaronu" (zabrakło pieniędzy na makaron). Inwencja słowna (właściwa dzieciom), a więc gotowość do tworzenia - "na gorąco" - nowatorskich użyć języka, jak każdy akt kreacji, jest wartością. Ta pomysłowość z nawiązką rekompensuje ubóstwo słownika. Wypowiedź - odbiegająca od norm poprawnej polszczyzny - manifestuje spontaniczną, "dziecięcą" wynalazczość mówiącego.
Lekturę utworu projektują: dowcipny, lingwistyczny tytuł (Rozłam w barze mlecznym z niespodziewanem) i zapis wiersza (nieciągłość, graficzne rozłamanie na dwie kolumny, niezależnie od wersu 7, gdzie "ja" zbliża się do kobiety). Poza ramą tekstu głównego, w przypisie, znalazł się fragment wypowiedzi podmiotu, zakłócający "dramaturgię" rozłamu. Grafia i zabawna transformacja zwrotu używanego odnosząc się do instytucji (na przykład "rozłam w partii / w kościele") to dwa pierwsze "niespodziewany". Czy neologizm "niespodziewan" (przeciwieństwo niespodzianki) przyjmuje tu postać rzeczownika w narzędniku, czy może jest archaiczną metodą odmiany przymiotnika (na przykład "z niespodziewa nem zakończeniem")? na to pytanie - adresowane do językoznawcy - nie spodziewam się odpowiedzi.
Wszystkie niespodzianki (eksperymenty) twórcy Białoszewskiego są znakiem nie spodziewanej reakcji "kolejkowiczów" w barze mlecznym. Grafia przestrzennie ilustruje "ogonek" ("ja - on - ona - druga", "jej - ja - on - druga" - w układzie wertykalnym) i "rozłam" (nieciągły zapis dzieli tekst na dwie strony: prawą i lewą). Układ graficzny eksponuje "dramaturgię" wydarzeń i wyodrębnia (wysunięte na prawo) powody konfliktu: "pomarańcze", "palenie".
Referując niezwykłe zjawisko mówiący z sporą precyzją przedstawia uczestników zajścia i jego przebieg. Do przodu mężczyzna ("ja") dokłada pieniędzy jakiejś kobiecie, której nie starczyło na makaron. Później jego towarzysz spotyka znajomego i wychodzi z kolejki, aby z nim porozmawiać. Przypadkowe spotkanie po latach - niespodziewane ("spotkali się takim trafem") i nadzwyczajnie (ponieważ poprzednio widzieli się przed wojną) - wyzwala spontaniczne reakcje. W emocjonującej chwili, zapominając o tym, Iż w barze się nie pali, mężczyzna sięga po papierosa, czym naraża się na słuszny protest kobiety, która "na boku" obiera pomarańcze. Kobieta krzyczy, palący bez słowa opuszcza salę i wtedy inna kobieta (ta, obdarowana, stojąca za nimi w kolejce) niespodziewanie ujmuje się za palącym. Awantura kobiet wciąga do kłótni barową społeczność.
Palącego już nie ma, lecz problem zostaje. Kolejka dzieli się na dwa "stronnictwa": liberalne (obrońców "palacza" łamiącego zakaz) i konserwatywne (domagających się przestrzegania prawa). Podobnie jak ten "za szybą", my także możemy dziwić się racjom obrony, zapytać o argumenty. Znając wszystkie okoliczności zajścia zastanówmy się: kto ma rację? "Frakcja adwokata" pod przewodnictwem kobiety "od makaronu" czy "frakcja prokuratora", której przewodzi kobieta "od pomarańczy"?
W konkretnej przestrzeni socjalnej (jadłodajnia dla ubogich) "tubylcy" (a więc prości, biedni stołownicy baru) wchodzą w konflikt z osobą "nietutejszą" (stojącą "na boku", bo jej zachowanie prowokuje do agresji. Kiedy oni zamawiają mleko i makaron, ona (z innego świata) demonstracyjnie obiera owoc egzotyczny (w latach 60. cytrusy były wyrobem luksusowym). Ona jest obca. Nie dość, Iż kłuje w oczy zbytkiem, to jeszcze ma czelność zwracać uwagę "bywalcom" (mężczyzna przychodzi tu każdego dnia o czwartej na mleko). Z perspektywy "tubylców", solidarnych w biedzie, zachowanie obcej ("od pomarańczy") jawi się jako bezczelne.
W konkretnym, akcydentalnym zdarzeniu tkwi ogólny system społecznego reagowania na podobne sytuacje (łamanie oficjalnych zakazów, łamanie przyjętych zachowań). Wobec konfliktu praw: pisanego z obyczajowym (jak w Antygonie) - o podziale na dwa obozy decydują różne impulsy (psychologiczne, socjologiczne). Jedni solidaryzują się z "winowajcą". Raczej dlatego, Iż jest "nasz", należy do "społeczności barowej" (sympatię zjednuje ludzki odruch towarzysza). Inni stoją na straży porządku (zauważyli, lub i nie, zdarzenia motywujące "obronę", a może także są "obcy"). Kolega dziwił się temu, "skąd ta obrona", my słuchając stosunku - dziwimy się raczej stanowisku "oskarżycieli". Zasadniczo w barze się nie pali, lecz w tak szczególnej sytuacji (spotkanie znajomego), można ów wybryk wybaczyć. Z kolei zachowanie kobiety (je pomarańcze na oczach głodnych) jest karygodne. "Swój" przegrywa z "obcym", oficjalny (i słuszny) zakaz palenia unieważnia splot okoliczności. "Rozłam" w kolejce uświadamia odwieczny dylemat (socjalny, etyczny) antagonizujący społeczność (barową czy parlamentarną - bez różnicy). Motywację "obrony" pośrednio "ob jawia" (w znaczeniu "objaśnia") redakcja tekstu.
Zwykłą i zarazem niezwykłą "debatę" w barze opowiada uczestnik zajścia. Opowiada po prostu, ale intrygująco. Właściwym "bohaterem" wiersza jest język sprawozdawcy, ów odkrywczy w swej ułomności "niespodziewan".
(Anna Węgrzyniakowa)
Podmiot wiersza tak mówi (swobodnie, kolokwialnie), Iż ulegamy iluzji "autentyku", (jakby autor spisywał głos z taśmy magnetofonowej). Ingerencja poety ogranicza się do wyboru i zapisu "cytatu z rzeczywistości". Taka strategia artystyczna zaciera podział rodzajowy (na poezję, prozę, dramat).
Rozłam w barze mlecznym z niespodziewaniem - "żywa", spontaniczna stosunek świadka konfliktu, który podzielił "kolejkowiczów" na dwa obozy - ma cechy monodramu, jest partyturą do wykonania scenicznego. Mówiący nadużywa powtórzeń, w szczególności zaimków: "on", "ona", "druga", "ze mną", "za mną" (charakterystyka postaci ogranicza się do ich działań, pomija jakości różnicujące, na przykład tuszę, ubiór, kolor włosów), jakby mówił ciałem, wymachiwał ręką (zastosowaniu zaimków wskazujących zazwyczaj towarzyszą odpowiednie czyny "kierunkowe").
Podmiot opowiada treściwie (precyzyjny zarys sytuacji) i rzeczowo (dba o konkrety: spora sala na pierwszym piętrze, czwarta godzina). Opierając się na tego, co i jak mówi, łatwo określić jego kondycję socjalną. To typowy bohater "peryferii" Białoszewskiego: człowiek prosty (nie inteligent), trochę lump, trochę oryginał, mający w pogardzie formalnie uznane wzory życia. Język (mentalność) lokuje go na obrzeżach kulturowego "centrum". Nie dorastanie do "form dojrzałych", przyjętych poprzez ogół, kompensują językowe innowacje (na przykład "pokazuje kółko na czole na drugą", "słupek mleka"). Mowa kaleka indywidualizuje, wyodrębnia, odznacza spośród tych, którzy mówią prawidłowo (jak przewarzająca część).
W wypowiedzi naszego bohatera błędy językowe mają urok myślowych skrótów, w nich widać oryginalną, indywidualną inicjatywę "referenta": "ogląda makaron po cenniku" (sprawdza w cenniku ile kosztuje porcja makaronu), "nie je nic tutejszego" (nie je tego, co podają w barze), "zabrakło do makaronu" (zabrakło pieniędzy na makaron). Inwencja słowna (właściwa dzieciom), a więc gotowość do tworzenia - "na gorąco" - nowatorskich użyć języka, jak każdy akt kreacji, jest wartością. Ta pomysłowość z nawiązką rekompensuje ubóstwo słownika. Wypowiedź - odbiegająca od norm poprawnej polszczyzny - manifestuje spontaniczną, "dziecięcą" wynalazczość mówiącego.
Lekturę utworu projektują: dowcipny, lingwistyczny tytuł (Rozłam w barze mlecznym z niespodziewanem) i zapis wiersza (nieciągłość, graficzne rozłamanie na dwie kolumny, niezależnie od wersu 7, gdzie "ja" zbliża się do kobiety). Poza ramą tekstu głównego, w przypisie, znalazł się fragment wypowiedzi podmiotu, zakłócający "dramaturgię" rozłamu. Grafia i zabawna transformacja zwrotu używanego odnosząc się do instytucji (na przykład "rozłam w partii / w kościele") to dwa pierwsze "niespodziewany". Czy neologizm "niespodziewan" (przeciwieństwo niespodzianki) przyjmuje tu postać rzeczownika w narzędniku, czy może jest archaiczną metodą odmiany przymiotnika (na przykład "z niespodziewa nem zakończeniem")? na to pytanie - adresowane do językoznawcy - nie spodziewam się odpowiedzi.
Wszystkie niespodzianki (eksperymenty) twórcy Białoszewskiego są znakiem nie spodziewanej reakcji "kolejkowiczów" w barze mlecznym. Grafia przestrzennie ilustruje "ogonek" ("ja - on - ona - druga", "jej - ja - on - druga" - w układzie wertykalnym) i "rozłam" (nieciągły zapis dzieli tekst na dwie strony: prawą i lewą). Układ graficzny eksponuje "dramaturgię" wydarzeń i wyodrębnia (wysunięte na prawo) powody konfliktu: "pomarańcze", "palenie".
Referując niezwykłe zjawisko mówiący z sporą precyzją przedstawia uczestników zajścia i jego przebieg. Do przodu mężczyzna ("ja") dokłada pieniędzy jakiejś kobiecie, której nie starczyło na makaron. Później jego towarzysz spotyka znajomego i wychodzi z kolejki, aby z nim porozmawiać. Przypadkowe spotkanie po latach - niespodziewane ("spotkali się takim trafem") i nadzwyczajnie (ponieważ poprzednio widzieli się przed wojną) - wyzwala spontaniczne reakcje. W emocjonującej chwili, zapominając o tym, Iż w barze się nie pali, mężczyzna sięga po papierosa, czym naraża się na słuszny protest kobiety, która "na boku" obiera pomarańcze. Kobieta krzyczy, palący bez słowa opuszcza salę i wtedy inna kobieta (ta, obdarowana, stojąca za nimi w kolejce) niespodziewanie ujmuje się za palącym. Awantura kobiet wciąga do kłótni barową społeczność.
Palącego już nie ma, lecz problem zostaje. Kolejka dzieli się na dwa "stronnictwa": liberalne (obrońców "palacza" łamiącego zakaz) i konserwatywne (domagających się przestrzegania prawa). Podobnie jak ten "za szybą", my także możemy dziwić się racjom obrony, zapytać o argumenty. Znając wszystkie okoliczności zajścia zastanówmy się: kto ma rację? "Frakcja adwokata" pod przewodnictwem kobiety "od makaronu" czy "frakcja prokuratora", której przewodzi kobieta "od pomarańczy"?
W konkretnej przestrzeni socjalnej (jadłodajnia dla ubogich) "tubylcy" (a więc prości, biedni stołownicy baru) wchodzą w konflikt z osobą "nietutejszą" (stojącą "na boku", bo jej zachowanie prowokuje do agresji. Kiedy oni zamawiają mleko i makaron, ona (z innego świata) demonstracyjnie obiera owoc egzotyczny (w latach 60. cytrusy były wyrobem luksusowym). Ona jest obca. Nie dość, Iż kłuje w oczy zbytkiem, to jeszcze ma czelność zwracać uwagę "bywalcom" (mężczyzna przychodzi tu każdego dnia o czwartej na mleko). Z perspektywy "tubylców", solidarnych w biedzie, zachowanie obcej ("od pomarańczy") jawi się jako bezczelne.
W konkretnym, akcydentalnym zdarzeniu tkwi ogólny system społecznego reagowania na podobne sytuacje (łamanie oficjalnych zakazów, łamanie przyjętych zachowań). Wobec konfliktu praw: pisanego z obyczajowym (jak w Antygonie) - o podziale na dwa obozy decydują różne impulsy (psychologiczne, socjologiczne). Jedni solidaryzują się z "winowajcą". Raczej dlatego, Iż jest "nasz", należy do "społeczności barowej" (sympatię zjednuje ludzki odruch towarzysza). Inni stoją na straży porządku (zauważyli, lub i nie, zdarzenia motywujące "obronę", a może także są "obcy"). Kolega dziwił się temu, "skąd ta obrona", my słuchając stosunku - dziwimy się raczej stanowisku "oskarżycieli". Zasadniczo w barze się nie pali, lecz w tak szczególnej sytuacji (spotkanie znajomego), można ów wybryk wybaczyć. Z kolei zachowanie kobiety (je pomarańcze na oczach głodnych) jest karygodne. "Swój" przegrywa z "obcym", oficjalny (i słuszny) zakaz palenia unieważnia splot okoliczności. "Rozłam" w kolejce uświadamia odwieczny dylemat (socjalny, etyczny) antagonizujący społeczność (barową czy parlamentarną - bez różnicy). Motywację "obrony" pośrednio "ob jawia" (w znaczeniu "objaśnia") redakcja tekstu.
Zwykłą i zarazem niezwykłą "debatę" w barze opowiada uczestnik zajścia. Opowiada po prostu, ale intrygująco. Właściwym "bohaterem" wiersza jest język sprawozdawcy, ów odkrywczy w swej ułomności "niespodziewan".
(Anna Węgrzyniakowa)
- Co znaczy ROMANTYCZNEGO:
- Porównanie nierozerwalnie wiąże się z realnymi możliwościami sceny polskiej doby romantyzmu i, co może wydać się nieco zaskakujące, z procesem rozpoznania teatrologicznych i dramaturgicznych ambicji naszych rozłam w barze... białoszewskiego co znaczy.
- Krzyżówka ROMANTYZM - TERMINOLOGIA I PERIODYZACJA:
- Dlaczego określający nurt ideowy i artystyczny - najsilniej wyrażany w poezji, sztuce i filozofii - którego dominacja przypada w Europie na moment między Ogromną Rewolucją Francuską a Wiosną Ludów, w Polsce rozłam w barze... białoszewskiego krzyżówka.
- Co to jest RETORYKA I ORATORSTWO BAROKOWE:
- Jak lepiej szczodrze czerpała z antycznych wzorów, a ówcześni Polacy chętnie słuchali lekcji starożytnych retorów: Demostenesa, Cycerona i Kwintyliana, pamiętali o zadzierzgniętym niegdyś związku między rozłam w barze... białoszewskiego co to jest.
- Słownik REFORMA KATOLICKA I CENZURA:
- Kiedy chrześcijaństwa: protestancka i katolicka, zaistniały, aby ująć w ramy doktrynalne neopoganizującą religijność Europejczyków XVI stulecia. Narodziny reformy w Kościele rzymskokatolickim powiązane rozłam w barze... białoszewskiego słownik.
- Czym jest ROMANTYCZNOŚĆ:
- Od czego zależy najwyższym stopniu znanych ballad Adama Mickiewicza, umieszczona jako drugi natomiast utwór w cyklu Ballad i romansów z pierwszego tomu jego Literaturze, napisana w styczniu 1821 r. i nosząca rozłam w barze... białoszewskiego czym jest.
Czym jest rozłam w barze... białoszewskiego znaczenie w Motywy literatura R .