Co to znaczy procesy polszczy¬nie definicja.

Definicja PROCESY W POLSZCZY¬NIE oznacza dużej części pogłębiły się pozytywne przedmioty, które.

Czy przydatne?

Definicja PROCESY W POLSZCZY¬NIE

Co znaczy PROCESY W POLSZCZY¬NIE: Lata powojenne wywołały znów nieco odmienne warunki rozwoju j. polskiego. W dużej części pogłębiły się pozytywne przedmioty, które zostały zapoczątkowane w momencie dwudziestolecia międzywojennego. To są w pierwszej kolejności: gwałtowny postęp oświaty, środków masowego przekazu (w tym prócz znanych już przedtem gazet, czasopism, filmu i radia, pojawiło się nowe medium jeszcze potężniejsze od tamtych - telewizja), piśmiennictwa, a dzięki powszechnej oświacie i czytelnictwa.
Warunki socjalne funkcjonowania języka są w momencie powojennym dość klarowne. Społeczeństwo polskie jest w zasadzie jednonarodowe i jednojęzyczne. Językiem urzędowym jest wyłącznie j. polski, to jest także język rodzimy zdecydowanej większości społeczeństwa. W Polsce mniejszości narodowe stanowią autentyczną mniejszość. Język ogólnopolski znany jest, co najmniej biernie, z biegiem lat coraz lepiej, choćby właśnie z racji na powszechne, konstytucyjnie zagwarantowane i także konstytucyjnie obligatoryjne szkolnictwo i z drugiej strony niesłychanie błyskawiczny przyrost znaczenia radia i telewizji.
W rozwoju języka ogólnego ogromną rolę odegrały powojenne migracje ludności, przesiedlenia i repatriacje. Zmiana struktury gospodarczej naszego państwie, przyrost przemysłu kosztem rolnictwa wywołały przenoszenie się wielkich grup ludności ze wsi do miast. To natomiast wpłynęło na zmniejszanie się różnic regionalnych polszczyzny, na powolne zanikanie gwar i dialektów, bo wyzbycie się gwary i gwarowych naleciałości w języku wielu ludzi uważało za szczebel w karierze zawodowej. Używanie języka ogólnego, poprawnego i "czystego" było oznaką prestiżu i pozycji zawodowej. Awans socjalny mógł być w dużej mierze utrudniony przyzwyczajeniami językowymi. Błyskawicznie malała więc liczba użytkowników gwar (naukowcy przewidują, Iż znikną one kompletnie pośrodku około 20 lat; wyjątek stanowi gwara śląska, szczególnie na Górnym Śląsku, gdzie gwara nie jest odmianą ludową wiejską, jak w pozostałych rejonach, a przeciwnie - językiem miasta).
Specyficzną cechą języka okresu powojennego jest gwałtowny postęp ilościowy słownictwa, związany w pierwszej kolejności z powstaniem wielu nowych dziedzin życia. Fakt pojawiania się nowych instytucji, zawodów wywołuje potrzeby nazewnicze. Nowe przedmioty rzeczywistości, nie istniejące dotychczas trzeba nazwać. Rzeczywistość postrzegamy gdyż w pierwszej kolejności dzięki nazwom, etykietkom, które przysługują jej wyodrębnionym elementom. Nazwać należało i należy ciągle nowe definicje abstrakcyjne. Polska przynajmniej podwójnie doświadczyła w momencie powojennym bardzo głębokich i radykalnych zmian ustrojowych, co wywołało całkowite przewartościowanie wielu pojęć. Tu więc wystąpiły gwałtowne potrzeby nowego nazewnictwa, które zerwałoby w jak największej mierze z poprzednim systemem.
Jeżeli przyjrzymy się sposobom wzbogacania słownictwa, dadzą się zauważyć dwie fundamentalne tendencje w dwóch etapach rozwoju języka.
W pierwszym czterdziestopięcioleciu powojennej historii Polski język wzbogacały w pierwszej kolejności neologizmy słowotwórcze. W tym okresie doszło do wyspecjalizowania się wielu formantów w dziedzinie tworzenia konkretnych kategorii słowotwórczych. Jednym z nich był na przykład sufiks " owiec", który stał się formantem wyspecjalizowanym między innymi do tworzenia nazw budynków i pojazdów. To właśnie w momencie powojennym pojawił się cały szereg nazw budynków wzorowanych na "wieżowcu": "biurowiec, żyletkowiec, mrówkowiec, osiedlowiec, galeriowiec, gwiazdowiec". Moment powojenny to również czas dalszej ekspansji derywatów paradygmatycznych, której start sięga dwudziestolecia międzywojennego. W latach 60. i 70. częstokroć wręcz znikają nazwy czynności tworzone tradycyjnymi przyrostkami rodzimymi: " anie", " enie", " cie" i pochodzenia obcego " acja" ("regulowanie", "klasyfikacja"), a na ich miejsce masowo wprowadzane są nazwy czynności tworzone poprzez zmianę paradygmatu odmiany; stąd pojawiają się dość niejednoznaczne nazwy ("odczyt licznika", które stwarzają wrażenie identycznej konotacji jak na przykład "odczyt profesora"), a nawet koszmarki językowe ("upiór dzienny", co oznaczało liczba upranej pośrodku 1 dnia bielizny). Powszechnym i coraz częściej użytkowanym rodzajem derywacji jest uniwerbizacja, czyli tworzenie nowych jednowyrazowych nazw z nazw dwu i wielowyrazowych. Wchodzą one regularnie do powszechnego obiegu, do języka ogólnego, aczkolwiek oczywiście nie do jego odmiany oficjalnej. Typowymi sufiksami towarzyszącymi uniwerbizacji są:
- " ówka" - "podstawówka" ("szkoła podstawowa"), "zawodówka" ("szkoła zawodowa"), "motorówka" ("łódź motorowa"), "żaglówka" ("łódź żaglowa"), i tak dalej
- " ak" - "poprawczak" ("dom poprawczy"), "ogólniak" ("liceum ogólnokształcące"), "polak" ("j. polski") i tak dalej
- " owiec" - "odrzutowiec" ("samolot odrzutowy"), "przegubowiec" ("autobus przegubowy"), "żaglowiec" ("statek żaglowy") i tak dalej
Uniwerbizacja jest przejawem językowej tendencji do ekonomiczności języka, która realizuje się jako skłonność do skrótowości. Skrótowość pozwala realizować hasło "maksimum treści przy minimum wysiłku". W języku doby powojennej występuje coraz więcej skrótów i skrótowców. Są pośród nich skrótowe nazwy instytucji na co dzień aktualnych w życiu przeciętnego człowieka: PKS, PKP, WPK, KZK GOP, PKT, PKO, nazwy partii, stowarzyszeń i sojuszy politycznych, które również mnożą się w otaczającej nas rzeczywistości socjalnej: od początkowego etapu z trzema partiami: PZPR, SD, ZSL przeszliśmy do mechanizmu wielopartyjnego, który obrodził zdumiewającą ilością partii i związków o skrótowych nazwach: UD, UW, SLD, PSL, ZChN, SLD, SdRP, NZS, NSZZ i tak dalej Tę samą ciągle tendencję do skrótowości prezentowały popularne w latach 60. i 70. złożenia (przedtem raczej nie występujące), których oba człony motywowane rzeczownikami są równorzędne wobec siebie: "klasopracownia", "kursokonferencja".
Wskazane przykłady (między innymi nazwy budynków z sufiksem " owiec", uniwerbizowane nazwy szkół czy pojazdów) obrazują jeszcze jedną cechę charakterystyczną powojennego zasobu leksykalnego polszczyzny - rozpoczyna on obfitować w coraz częstsze serie słowotwórcze. Bardzo częste są one pośród złożeń. W pierwszej części tego okresu można wskazać na przykład serię opartą na wzorze "kartoteka": "płytoteka, taśmoteka, filmoteka, mediateka", w drugiej charakterystyczna jest na przykład ciągle się powiększająca seria wzorowana na "chlebodawcy", a właściwie na parze "zatrudniający - pracobiorca", stąd: "zleceniodawca - zleceniobiorca, licencjodawca - licencjobiorca, lisingodawca - lisingobiorca".
Charakterystyczne dla czasów powojennych stają się także tak zwany zapożyczenia wewnętrzne, czyli przechodzenie do języka ogólnego wyrazów z różnych jego odmian:
- z gwar i dialektów - odbywa się tak z kilku powodów; wspomniane przedtem migracje ludności, przemieszczanie się ze wsi do miast skutkuje, Iż ludzie zabierają ze sobą część przyzwyczajeń językowych, których pomimo wysiłków nie umieją się wyzbyć; do języka ogólnego dostają się regularnie gwarowe nazwy wspólnie z ich desygnatami: na przykład góralskie "kierpce" czy śląskie "krupnioki"; gwary w ostatnich latach uzyskują wyższy status dzięki rozpowszechnianej raczej poprzez telewizję działalności ludzi o pewnym autorytecie (na przykład propagowanie gwary śląskiej poprzez Kazimierza Kutza czy podhalańskiej poprzez ks. Józefa Tischnera);
- ze slangów i języków środowiskowych, na przykład z języka młodzieżowego; pomimo - pierwotnie - silnego oporu językoznawców i nauczycieli sporo nazw slangowych błyskawicznie (zapewne dzięki swej barwności, emocjonalności) przedostaje się do języka ogólnego: "babka, facet, wciskać kit" i tym podobne;
- z języków specjalistycznych - bardzo błyskawicznie przedostają się do języka ogólnego terminy naukowe albo techniczne; to jest powiązane z przenikaniem samej techniki do życia codziennego: od kiedy w naszych domach zagościły komputery, sprzęt audiowizualny, w języku ogólnym, języku codziennym pojawiły się: "magnetowid, głowica, CD ROM, monitor, stacja dysków, tuner, modulator, karaoke" i tym podobne; tendencja do technicyzowania języka bardzo mocno widoczna jest w potocznej frazeologii, która dotąd opanowana była poprzez słownictwo wiejskie i dotyczące natury; w czasach powojennych coraz częściej wymienia się ono na techniczne: "stan nieważkości, urwał mu się video, jak zdarta płyta, słucham cię jak zgaszonego radia" i sporo podobnych.
Tu można także zaliczyć zdarzenie zdecydowanie niekorzystne w powojennej historii rozwoju j. polskiego, które zdobyło nazwę "nowomowy". Dotyczyło ono w pierwszej kolejności języka oficjalnych wystąpień w latach socjalizmu (przemówienia, komentarze dziennikarskie w prasie i telewizji), nastawionych na propagandę sukcesu. "W nowomowie, mającej być przekaźnikiem z góry określonych i nie podlegających dyskusji ocen, główne są nie poszczególne słowa, traktowane w izolacji, lecz z jednej strony słowa na stałe powiązane z pewnymi sytuacjami mówienia, z drugiej zaś - uschematyzowane formuły, niezmienne związki frazeologiczne, ucukrowane schematy i stereotypy" (Michał Głowiński, Nowomowa po polsku). Oczywiście język ten wycisnął duże piętno na odmianie nieoficjalnej, potocznej. Jego cechami w najwyższym stopniu rażącymi i niebezpiecznymi są schematyczność, usunięcie nie wszystkich słów (na przykład dotyczących sfery życia religijnego, swobód obywatelskich - przykład: w radiu, telewizji, prasie nie wolno było korzystać słowa "strajk", zamiast niego mówiono "przerwa w pracy", tak jakby usuwanie słowa było równoznaczne z usunięciem zjawiska), specyficzne nacechowanie, zwaloryzowanie, a poprzez to umiejętność do manipulowania odbiorcą.
Natomiast w drugiej części omawianego okresu najczęstszym metodą wzbogacania słownictwa są zapożyczenia. W okresie pierwszego czterdziestopięciolecia zapożyczeń było bardzo niewiele, a zapożyczeń właściwych nie było prawie w ogóle. Jeżeli się pojawiały, były to raczej kalki, zapożyczenia semantyczne i frazeologiczne przeważnie z języka rosyjskiego, zdarzały się rzadkie pożyczki z z angielskiego: w terminologii naukowej i technicznej. Z kolei po roku 1990 nastąpiła zdumiewająca ekspansja zapożyczeń raczej z języka angielskiego we wszystkich dziedzinach życia, a szczególnie w nowo zaistniałych; to są na przykład: interes, finanse, reklama, subkultury młodzieżowe, kosmetologia, rynek środków audiowizualnych, komputery: "lifting, sponsoring, skaning, monitoring, jachting, peeling, dżojstik, interfejs" i tym podobne "Rynek" zapożyczeń zmonopolizował język angielski; pożyczki angielskie wypierają nawet poprzednie francuskie, dobrze już w polszczyźnie zadomowione z dziedziny tak wydawałoby się podatnej na francuski, jak kosmetyki (na przykład nowy angielski "make up" wyparł w dużej mierze dawniejszy francuski, lecz już silnie spolszczony, co widać nawet w pisowni "makijaż"). Ogromna liczba zapożyczeń spowodowała także pewne przewartościowania w systemie słowotwórczym. Tak na przykład cząstka zapożyczanych w całości wyrazów angielskich typu: "sponsoring" wyodrębniła się i częściowo usamodzielniła na gruncie j. polskiego, jest poprzez użytkowników języka uznawana jako nowy polski przyrostek wykorzystywany do tworzenia nazw czynności od podstaw czasownikowych (na przykład "sponsoring - od sponsorować") albo rzeczownikowych (na przykład "jachting - od jacht").
Jedną z najjaskrawszych cech współczesnej terminologii wszelkich nauk wszystkich właściwie języków (w tym oczywiście i j. polskiego) jest tendencja do internacjonalizacji, natomiast widoczną właściwością języka ogólnego, a nawet i potocznego, jest tendencja do jego terminologizacji (związana z technicyzacją życia codziennego); pośrednio więc internacjonalizacja dotyczy także języka ogólnego.
Dążenie do ekonomiczności języka widoczne jest także w coraz szybszym usuwaniu wyjątków z języka. Jako przykłady można podać choćby praktyczny zanik w języku mówionym (a coraz częściej i pisanym) żeńskiej wyjątkowej formy biernika zaimka: "tę" na korzyść regularnego "tą", czy także zanik (obserwowalny regularnie nawet w odmianie oficjalnej, na przykład u pracowników radia) liczebników zbiorowych (przykład: mówienie "matka prowadziła pięć dzieci" zamiast "pięcioro dzieci"). Tę samą tendencję realizują także wszelakie uproszczenia. Do nich zaliczyć można całkowity zanik w mowie młodszych pokoleń przedniojęzykowo zębowego "ł" na korzyść właściwego słowom obcego pochodzenia (na przykład "auto", "automat") "u" niezgłoskotwórczego, asynchroniczną wymowę miękkich spółgłosek wargowych i nosówek. Wymowa asynchroniczna jest łatwiejsza, nie wymaga wykonania dwóch ruchów artykulacyjnych jednocześnie. Jest ona także odpowiednikiem systemowych zapożyczeń wewnętrznych, przedtem była wymową zdecydowanie regionalną, a nawet dialektalną. Kolejnymi przykładami uproszczeń prawie systemowych mogą być:
- zmiana akcentowania wyrazów w j. polskim, upowszechnianie się akcentu paroksytonicznego (na przedostatniej sylabie), zanikanie akcentowania na trzeciej sylabie od końca w słowach obcego pochodzenia skończonych na " yka/ ika" (na przykład "matematyka", "muzyka") i w formach 1. i 2. osoby liczby mnogiej czasowników w okresie przeszłym (na przykład "poszliśmy", "poszliście");
- zanikanie ruchomości końcówek osobowych czasu przeszłego, stabilizowanie ich pozycji przy czasowniku, rzadziej przy spójniku, wyjątkowo przy innych częściach mowy;
- zanikanie sufiksalnych wskaźników żeńskości w nazwiskach żon i córek (" owa", " ówna", " ina", " anka");
- nadużywanie zaimków, które zaczynają się funkcjonalizować jak gdyby w sensie przedimków (na przykład "jak ci tam poszło z tym facetem w tej księgarni").
Upraszczaniu i ujednolicaniu języka towarzyszy regularnie jego brutalizacja. Coraz częściej na ulicach, w sklepach, w miejscu pracy, nawet pośród osób wysoko wykształconych słychać wulgaryzmy, które regularnie nie bywają nawet wykładnikiem emocji, a stają się przerywnikami, słowami wytrychami zastępującymi wszystko. Brutalizacja bywa regularnie maską dla ubóstwa językowego. Wynikającej stąd wszechogarniającej monotonii językowej sprzyjają środki masowego przekazu i nowe techniki przekazu, które są przekaźnikami kultury masowej, kultury, która w dobie obecnej stała się w zasadzie kulturą obrazkową. Przeciętny użytkownik języka przestał być odbiorcą literatury, a stał się w pierwszej kolejności odbiorcą filmów wideo i komiksów.
(Jolanta Tambor)
Co znaczy POEZJA MICIŃSKIEGO:
Porównanie opublikował tylko jeden zestaw wierszy, pt. W mroku gwiazd (1902). Pełne wydanie jego literaturze mieści się w niedużym tomie, na który składają się wiersze z jedynego zbioru wydanego za życia; blok procesy w polszczy¬nie co znaczy.
Krzyżówka PAN TADEUSZ, CZYLI OSTATNI ZAJAZD NA LITWIE. HIST:
Dlaczego po raz pierwszy wydany w Paryżu w roku 1834, jako jedyny w historii literatury polskiej doczekał się miana arcypoematu, co zresztą oddaje nie tylko wyjątkowość jego pozycji wobec pozostałych dzieł (i procesy w polszczy¬nie krzyżówka.
Co to jest POWIEŚĆ HISTORYCZNA SIENKIEWICZA:
Jak lepiej Sienkiewiczowskiej powieści historycznej stanowi, jak uważa Tadeusz Bujnicki, swoistą summę wszelkich dokonań w obrębie tej formy gatunkowej. Powieści Krzyżacy, Pan Wołodyjowski i inne, może nie są procesy w polszczy¬nie co to jest.
Słownik POEZJA MISTRZÓW:
Kiedy ostatnich lat pozostaje pod dominującym wpływem Starych Mistrzów , z których każdy stworzył silnie wyróżniający się idiom poetycki. Ważne znaczenie, prócz tak zwany Ogromnej Czwórki (Jarosław procesy w polszczy¬nie słownik.
Czym jest POEZJA ŚWIECKA:
Od czego zależy rozróżniania w obrębie naszego piśmiennictwa średniowiecznego dwóch jego nurtów tematycznych - religijnego i świeckiego - zadomowił się na dobre w podręcznikach i opracowaniach historycznoliterackich procesy w polszczy¬nie czym jest.

Czym jest procesy w polszczy¬nie znaczenie w Motywy literatura P .

  • Dodano:
  • Autor: